Historia rozwoju włókiennictwa w Polsce jest niezwykle pouczająca. Warto do niej sięgać szczególnie dzisiaj, gdy potrzeba nam wzorców mądrego i sprawnego działania.Włókiennicy polscy nie ustawali w poczynaniach stwarzających warunki do produkcji coraz lepszych tkanin. Próby te nie zawsze kończyły się sukcesem, ale zawsze były przejawem dalekowzroczności i wyczulenia na potrzeby społeczeństwa. Świadomość tych potrzeb przyświecała w równym stopniu inicjatorowi powołania Kompanii Manufaktur Wełnianych w 1766 roku, królowi Stanisławowi Augustowi, jak i mieszczanom, którzy w 1787 roku założyli spółkę pod nazwą Społeczeństwo Fabryki Krajowej z warsztatami w Warszawie i Łowiczu.
W wyniku ustaleń Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku centralne ziemie Polski "Królestwo Polskie" zostały odcięte od ośrodków włókienniczych Wielkopolski, Galicji Zachodniej i Dolnego Śląska. Niewielka krajowa produkcja płócien i sukna nie gwarantowała zaspokojenia potrzeb ludności Królestwa. Produkcję krajową dobijał import tanich sukien angielskich.
Rząd Królestwa Polskiego rozpoczął zabiegi zmierzające do ułatwienia imigracji do Polski rzemieślników spoza granic kraju. Namiestnik królewski książę gen. Józef Zajączek, wydał 2 marca 1816 roku postanowienie o prawach i przywilejach dla rzemieślników przybywających do Polski. Postanowienie to spełniło w części oczekiwania, gdyż do Polski zaczęli napływać między innymi tkacze, folusznicy, postrzygacze i farbiarze. Nie zadowoliło to jednak rządu Królestwa.
We wrześniu 1820 roku namiestnik Zajączek upoważnił Komisję Rządową Spraw Wewnętrznych i Policji do wytypowania osad i miast, w obrębie których tworzone byłyby warunki do osadzania fabrykantów. W pierwszym rzędzie miały na tym skorzystać miasta królewskie (rządowe). Komisja Rządowa zobowiązana została do wyodrębnienia specjalnych funduszy przeznaczonych na ten cel.
Rajmund Rembieliński, prezes Komisji Województwa Mazowieckiego, właściciel manufaktury sukienniczej w Jedwabnem koło Kolna, szybko zorientował się jakie korzyści niesie ze sobą postanowienie namiestnika. Najprawdopodobniej w porozumieniu z dyrektorem Wydziału Przemysłu i Kunsztu, Stanisławem Staszicem, odwiedził miasta, które według wspólnego przekonania spełniały warunki do rozwoju przemysłu włókienniczego. Prezes Rembieliński w piśmie z 28 lutego 1821 roku wytypował pięć miast: Dąbie, Gostynin, Łódź, Przedecz i Zgierz.
Polecono, aby natychmiast we wskazanych miastach budować cegielnie. Komisarza obwodu łęczyckiego zobowiązano, by wraz z budowniczym udał się do Zgierza i tam "anschlag na miejscu sporządził zaraz z enterprenerem tej wystawy zawarł ugodę i majstra strycharza dla robienia fabrykatów cegielnianych ugodził".
Prezes Rembieliński był bystrym urzędnikiem i w kilka dni później, bo już 2 marca 1821 r., wysłał obszerne sprawozdanie ze swej podróży, jaką odbył jesienią 1820 roku i w styczniu 1821 r. Obszernie informował w nim o dotychczasowym stanie osiedlania się cudzoziemskich rzemieślników. Najwięcej sukienników przybyło do miasta rządowego Zgierza, które "szczególniej z przysady (położenia) swej im się podobało". Do Zgierza napłynęła tak duża grupa osadników, że nie miała gdzie się pomieścić, co wykorzystał dziedzic Ozorkowa, oferując im swój folwark Strzeblewo. Jakkolwiek w zamyśle Rembielińskiego Zgierz miał być centrum włókienniczym Królestwa, to jako człowiek światły akceptował osiedlanie się sukienników w innych miejscowościach, jako "że obojętną jest dla rządu rzeczą, czyli w mieście rządowym czyli prywatnym osiądą... i staną się krajowi naszemu użyteczni".
Kilkanaście dni później, to znaczy 27 marca 1821 roku komisarz wojewódzki Wydziału Administracyjnego p. Witkowski zasygnalizował Rembielińskiemu, ze do Zgierza dotarło trzech majętnych przedsiębiorców, a mianowicie: Saenger, farbiarz z Chodzierza, Viertel, kupiec sukienny z Rogoźna i Teske, farbiarz z Szamocina. Trójka ta, mająca kilkakroć po sto tysięcy złotych chciała założyć "farbiarnię, postrzygalnię, dwie - trzy suszarnie sukna i handel en gros (hurtownię)". Witkowski przedstawił ich żądania prosząc o akceptację, jako że fabrykanci nie chcieli długo czekać na decyzję, ostrzegając, że znajdą inne miasto na realizację swego przedsięwzięcia. Zgoda władz była tym bardziej konieczna, że angażowała "skarb publiczny" na 24 - 30 tysięcy złotych.
Sprawy potoczyły się błyskawicznie. Już 28 marca 1821 roku wszystkie propozycje Witkowskiego co do realizacji żądań fabrykantów, zatwierdził osobiście namiestnik Zajączek.
W dniu 30 marca 1821 roku doszło do podpisania umowy zwanej "zgierską", która stała się podstawą rozwoju włókiennictwa w późniejszym okręgu łódzkim i na ziemiach Królestwa Polskiego.
Umowa przewidywała specjalne prawa i przywileje dla 300 osadników - sukienników. Przede wszystkim przewidziano powstanie Nowego Miasta jako osady fabrycznej. Każdemu sukiennikowi zagwarantowano plac pod budowę domu i 1,5 morgi ogrodu oraz zwolnienie od płacenia podatków na sześć lat, licząc czas od chwili wybudowania domu, co musiało nastąpić w ciągu dwóch lat. Synowie przybyłych sukienników zostali zwolnieni ze służby wojskowej pod warunkiem wyuczenia się zawodu sukiennika. Pierwszym osadnikom przyznano prawo bezpłatnego wyrębu drzewa na budulec. A, że zobowiązno ich do budowania domów murowanych, ustalono cenę cegły na pięc talarów za 1000 sztuk. Osadnicy uzyskali także prawo do użytku z propinacji miejskiej i pastwisk. Fabrykanci zostali zobowiązani do założenia cechu sukienników, zaś cechowi przydzielono młyn rządowy na założenie folusza, z którego czynsz miał być wpłacany do kasy miejskiej.
Umowa przewidywała również wybudowanie domu na wagę miejską oraz wydzielenie placu pod budowę kościoła ewangelickiego. Z 12 jarmarków, jakie odbywały się w ciągu roku w Zgierzu, 6 odtąd miało się odbywać w Nowym Mieście.
Dzięki umowie powołano do życia pocztę konną oraz stworzono możliwość sprowadzenia aptekarza i doktora. Dla tego ostatniego przewidziano 500 złotych wypłacane z kasy miasta. Prawa, przyznane sukiennikom, dotyczyły także postrzygaczy i farbiarzy, nizależnie od ich liczby w przyszłości. Wszyscy nowo osiadli po złożeniu przysięgi wierności nabywali prawa przysługujące obywatelom Królestwa.
Wszystkie "dobrodziejstwa i swobody" zapisane w "umowie zgierskiej" uzyskały również miasta: Dąbie, Gostynin, Łódź i Przedecz.
Treść główna umowy ujęta została w 44 punkty [...]
[..] umowa stała się "konstytucją" dla osad i miast zawierających umowy osadzania z sukiennikami przybywającymi z zagranicy.
W 1828 roku prezes Komisji wojewódzkiej, Rembieliński z dumą pisał: "Zgierz okazuje się jednym z najbardziej uprzemysłowionych osiedli w kraju i może słusznie nazywać się ich stolicą". W Zgierzu ulokował się Komisariat Ubioru Wojska. W 1829 roku Zgierz uzyskał status i prawa przysługujące stolicom miast wojewódzkich. Przemysł włókienniczy wpływał na rozwójj okolicznych miast i bogacenie się mieszczan. W tym czasie w Zgierzu zainstalowanych było 427 warsztatów tkackich, w Ozorkowie 389, w Aleksandrowie 260, w Tomaszowie 177 i w Łodzi 42 warsztaty.
Zgierskie (i nie tylko) tkaniny podbiły rynek cesarstwa rosyjskiego, zaś "kupcy chińscy sukna zgierskie nad wszystkie inne przedkładają" - pisał Rembieliński - "a kupujący na wyścigi jedni przed drugimi o sukno tego rodzaju ubiegają się". [...]
Kazimierz Kubiak
Towarzystwo Ochrony Kultury Zgierza
( Z artykułu opublikowanego w czasopiśmie "Wiadomości. Włókno, odzież, skóra" marzec 2001)